Jak łatwo usprawnić i przyspieszyć miodobranie?

Właśnie rozpoczął się czas zbioru pierwszych miodów konsumpcyjnych. Okres zimowy był dla większości pasieczników całkiem udany, więc o ile pogoda będzie sprzyjająca - można spodziewać się owocnych miodobrań. W zależności od regionu, zaczną się one już od połowy maja. To zarówno czas radości, nagrody za trud i poświęcaną owadom uwagę, ale też naprawdę ciężka harówka. Jak ulżyć sobie i pszczołom? Poniżej znajdziecie kilka pomysłów na zaoszczędzenie czasu i sił w sezonie miodowym.

Przygotowanie pracowni na miodobranie

Sprawą najważniejszą jest bez wątpienia odpowiednie rozplanowanie przestrzeni. Pomieszczenie pszczelarskie wcale nie musi być duże. Chodzi przede wszystkim o to, by znajdujące się w nim sprzęty i przejścia między nimi były usytuowane w logiczny sposób.

Jeden z naszych zaprzyjaźnionych pszczelarzy dysponuje miejscem o powierzchni 40 metrów kwadratowych. Pomieszczenie to mimo pozornie niewielkiej przestrzeni jest wystarczająco obszerne do zorganizowania miodobrania z ponad setki rodzin pszczelich.

Pierwszą rzeczą, na którą zwrócił uwagę przy projektowaniu pracowni były drzwi/brama wejściowo-wjazdowa. Słusznie założył, że powinna być na tyle szeroka, by można było wjechać do pracowni samochodem, ewentualnie przyczepą. Jeśli uda się uczynić pomieszczenie przejazdowym – będzie idealnie!

Nie ma większego sensu wypakowywanie auta przed pracownią i  samodzielne przenoszenie korpusów z miodem przez wąskie przejście. W ostateczności można je przeciągnąć za pomocą wózka. Jeżeli jednak na wyposażeniu pasieki jest samochód dostawczy, to korpusy z miodem do odwirowywania można zabierać bezpośrednio z niego – to tego właśnie przyda się szeroka brama wjazdowa.

Znakomicie będzie, gdy pracownia zostanie wyposażona nawet w najprostszy wariant ogrzewania. Letnie miodobrania na ogół nie przysparzają trudności z wychłodzonym miodem i problemów związanych z jego odzyskiwaniem. Inaczej jednak bywa w drugiej połowie maja czy już na początku jesieni. pracownia pszczelarska Rys. 1. Rozmieszczenie urządzeń w mniejszej pracowni.
1. Duże drzwi umożliwiające wjazd/przejazd.
2. Auto/przyczepka z miodem.
3. Stół do odsklepiania/odsklepiarka z ociekaczem.
4. Miodarka.
5. Odstojniki.

Ważnym pożytkiem, który ukochały pszczoły naszego pszczelarza, jest nawłoć. Miód z uli odbierany jest 15–17 września, ale z plastrów wiruje się go już po leczeniu i karmieniu rodzin, ewentualnym łączeniu czy innych pracach wykonywanych bezpośrednio przy pszczołach, a więc tych najważniejszych.

W efekcie czas na wirowanie przypada na pierwsze dni października. Wówczas w pracowni panuje już temperatura wynosząca kilka-, kilkanaście stopni. Miód jest schłodzony, podobnie jak urządzenia, z którymi ma kontakt w trakcie ekstrakcji.

Wychłodzenie miodu bardzo spowalnia pracę. Substancja wolno opuszcza plastry, potem z kolei powolnie spływa po ścianach miodarki, a jeszcze wolniej w kierunku zaworu spustowego po jej dnie. Bardzo dużo czasu zajmuje też jego oczyszczanie z wosku.

Warto więc wyposażyć pracownię w ogrzewanie, które uruchomione na całą dobę lub przynajmniej na 12 godzin przed miodobraniem, rozwiąże wszystkie wspomniane problemy, zaoszczędzając pszczelarzowi sporo czasu. Umożliwi to wykorzystanie pełnej efektywności posiadanych urządzeń.

Te z kolei powinny być rozmieszczone w taki sposób, by kolejne etapy prac przebiegały płynnie. Droga plastrów z miodem do urządzenia, czy miejsca ich odsklepiania, powinna być jak najkrótsza. Po usunięciu zasklepu umieszczenie plastrów w miodarce także powinno odbywać się jak najsprawniej.

Jeżeli pracownia wyposażona jest w ociekacz na odsklepione plastry, bez względu czy przy stole do osklepiania, czy mechanicznej odsklepiarce -  idealnie byłoby, gdyby ramki można było przenieść do ekstraktora bez zbędnego przemieszczania się.

Odległość między urządzeniami wynosząca 70–100 cm umożliwia komfortowe wpasowanie się pomiędzy nie. Przekładamy wtedy ramki, jedynie skręcając biodra i utrzymując wyprostowaną sylwetkę.

Droga miodu z miodarki do odstojnika również powinna być jak najkrótsza. Przy wykorzystaniu pompy do miodu mniej pozyskanej patoki zostanie w wężach, a jego odcinki będą krótsze. Te o dużych przekrojach z kolei, posiadające certyfikat dopuszczający do kontaktu z żywnością, są dość kosztowne (zależnie od przekroju, 50–80 zł/mb).

Jeżeli miód przenoszony jest ręcznie wiadrami czy podobnymi pojemnikami, to tym bardziej warto zadbać o własny komfort i skrócić dystans, jaki trzeba będzie wielokrotnie pokonać.

Wyposażenie pracowni w nawet najbardziej wydajną miodarkę nie przyniesie oczekiwanego efektu, jeżeli plastry odsklepiać będzie tylko jedna osoba przy pomocy widelca – wówczas miodarka dawno już zakończy swą pracę, a kolejny wsad nie będzie jeszcze gotowy.

Podobnie w drugą stronę: decydując się na korzystanie z bardzo wydajnej odsklepiarki mechanicznej, należy także zaopatrzyć się w efektywną miodarkę, jeśli cały proces ma faktycznie przebiegać szybko.

W przypadku zakupu automatycznej linii do odsklepiania i wirowania miodu zalecamy przygotowanie pomieszczenia w taki sposób, by drzwi i dojazd do nich znajdował się po obu stronach pomieszczenia (wyładunek pełnych korpusów i załadunek pustych) lub by dawało ono możliwość mechanicznego przestawiania ładunków za pomocą choćby najprostszego modelu wózka paletowego.

Sposoby odbierania miodu z uli

Oszczędności czasu i pracy można poszukać także w sposobie odbierania miodu z uli. Nasz ekspert zdecydował się na wykorzystanie ośmiootworowych przegonek. Osadził je na płytach z pojedynczym otworem o średnicy 90 mm w centralnej części wykonanym standardową otwornicą do drewna.

Płyty te zostały od spodu wyposażone w ramę o wysokości 20 mm dystansującą je od ramek, po których przemieszczają się owady. Dzięki takiej konstrukcji przegonka mieści się swobodnie nad ramkami korpusu bezpośrednio pod nią (pod płytą, w której jest obsadzona), więc pszczoły nie są gniecione podczas jej nakładania.

Mankamentem tego rozwiązania jest konieczność odwiedzenia pasieczyska dwukrotnie w trakcie miodobrania.

Rytm pracy naszego pszczelarza zakłada 4 miodobrania w ciągu roku. W takim układzie jedynie wybitne rodziny pszczele w dobrych lub w bardzo dobrych warunkach, są w stanie zgromadzić więcej niż dwa korpusy miodu, które można im odebrać. Z kolei zepchnięcie pszczół do dwóch korpusów gniazdowych w szczycie sezonu, powoduje ciasnotę i może skończyć się wyjściem rójki.

Dlatego pod przegonkę, a nad kratę dobrze jest położyć korpus, w którym pszczoły znajdą przestrzeń i zajęcie. Po 2 dniach wracamy na pasieczysko i odbieramy korpusy znad przegonki. Odbieramy też same przegonki. Można to zrobić na dwa sposoby: zdjąć płyty, na których są obsadzone, a pszczoły, znajdujące się na nich omieść do uli lub strząsnąć, ewentualnie oprzeć je o wylot ula i zaczekać aż same wejdą do swych gniazd.

Druga metoda jest bardziej czasochłonna, ale powoduje mniejsze zamieszanie na pasieczysku.

W odebranych znad przegonek korpusach z miodem, pomimo upływu 2 dób, wciąż jest nieco pszczół, zazwyczaj kilkanaście lub kilkadziesiąt. Po przemnożeniu tej liczby przez ilość odebranych korpusów do pracowni trafi kilkaset pszczół.

Tu także są dwie metody poradzenia sobie z tą sytuacją. Pierwszą jest wykorzystanie spalinowej dmuchawy do liści, by wypchnąć maruderki. Ten sposób jest jednak mało humanitarny. W korpusach znajdują się przede wszystkim młode pszczoły, które jeszcze nie latały.

Przypuszczalnie mogą nie trafić do swojego ula. Co więcej, część owadów na skutek oddziaływania silnego strumienia powietrza, zginie. „Z tych względów praktykuję inne rozwiązanie. W pracowni mam dwa okna, jedno zasłaniam” – mówi nasz ekspert. Pracownia pszczelarska 2Rys. 2. Pomieszczenie z linią do odsklepiania i wirowania miodu.
1. Miejsce ładowania linii.
2. Miejsce odbioru korpusu z pustymi plastrami.
3. Przestrzeń na odstojniki i np. linię do napełniania słoików.

Oto jak przebiega dalsza praca naszego znajomego:

„Na drugi dzień po zwiezieniu korpusów do pomieszczenia, gdzie będzie realizowane miodobranie, zanim zacznę pracę przy ekstrakcji miodu, odwiedzam pracownię. Zdecydowana większość pszczół z przywiezionych korpusów o 7:30–8:00 znajduje się już w „brodzie” przy oknie dającym światło.

Można je wówczas bardzo szybko strząsnąć do skrzynki pakietowej, a następnie zagospodarować wedle uznania – zasilić którąś z rodzin czy odkładów lub uzupełnić liczbę pszczół, poddać matkę i osadzić jak zwykły pakiet w oddzielnym ulu.

Niektórzy pszczelarze decydują się na zastosowanie substancji o działaniu repelentnym. Zasady stosowania aldehydu benzoesowego były już przedstawiane na łamach literatury branżowej. Na tym etapie przypomnę jedynie, że choć podanie do ula nasączonej nim płyty skutecznie spędza pszczoły w dół z niskich ramek (½ wlkp., ½ D., Ostrowskiej), o tyle w przypadku ramek wyższych efektywność działania zazwyczaj nie jest równie dobra.

Najbardziej czasochłonną metodą odbierania plastrów jest ich pojedyncze wyjmowanie z korpusów i omiatanie. Ta technika ma w zasadzie same mankamenty. Poza mało produktywnym wykorzystaniem tak cennego w sezonie czasu wzmaga niepokój pszczół i je stresuje.

W sytuacji, gdy miodobranie przypada na okres przerwy w dopływie pożytku, odbieranie plastrów może budzić agresję i rabunki. Wykorzystanie przegonek wydaje się racjonalną opcją na skrócenie czasu koniecznego do odebrania miodu z uli, gdyż jest metodą mechaniczną, bezpieczną dla pszczół i miodu”.

Jak widzicie, oszczędności czasu pracy i energii przy miodobraniu są możliwe. Warto je stosować, jeśli gospodarstwo ma się należycie rozwijać.    

Produkt dodany do twojej listy produktów
Produkt dodany do porównania.