Obserwowana w ostatnich latach poprawa jakości pogłowia w naszych pasiekach to zjawisko bardzo korzystne. Zarówno my jak i nasi sąsiedzi zapominamy, że pszczoły mogą być niebezpieczne. Standardem staje się nie tylko obsługa rodzin pszczelich w luźnym, przewiewnym ubraniu, ale też zapraszanie do pasiek dzieci i młodzieży w celach edukacyjnych.
Konsumentom miodu pszczoły przestają się kojarzyć z żądłami, a pszczelarzom z uciekającymi rojami. Drabina, sikawka i rojnica na długim drążku odchodzą do skansenu i nie są już najważniejszym sprzętem pasiecznym. To wszystko dzięki coraz bardziej powszechnemu wprowadzaniu do pasiek matek przekazujących potomstwu gospodarczo przydatne cechy.
Taki stan rzeczy jest efektem wzrostu poziomu wiedzy u polskich pszczelarzy. Coraz częściej bierzemy udział w szkoleniach i wycieczkach, więcej czytamy i z pewnością mamy więcej pieniędzy by realizować pewne inwestycje w pasiece. Nie tylko naszych pieniędzy, ale i z zewnątrz. Bo od kilku lat wreszcie ktoś o nas trochę pomyślał i pszczelarstwo jest dofinansowywane z pomocą unijnych, krajowych i samorządowych programów. Dofinansowane czasem na niewielkim poziomie, ale zawsze przecież jakimś. Wcześniej bowiem nikt o pszczelarstwo, oprócz nas, się nie troszczył. Dzięki takiemu wsparciu wielu pszczelarzy zaczęło kupować matki z pasiek hodowlanych, czego wcześniej nie robili. Do tego doszły szkolenia, na których niejeden pasiecznik dowiedział się, że wymiana matek w rodzinach to zabieg nie tylko łatwy, ale konieczny.
Po co w ulu dobra matka
W każdej rodzinie pszczelej powinna być użytkowana młoda matka przekazująca potomstwu cechy właściwe dla danych warunków pożytkowych i dla prowadzonego kierunku produkcji. Tych cech jest wiele, a najważniejsze to:
- miodność,
- właściwy rozwój,
- nierojliwość,
- łagodność.
Matki muszą być młode, gdyż ich plenność spada wraz z wiekiem i trzyletnia matka użytkowana w pasiece stacjonarnej korzystającej z przeciętnych pożytków składa o 30 - 50 % mniej jajeczek niż jednoroczna. Stara matka wyprodukuje więc mniej pszczół i tworzona przez nią rodzina będzie słaba. Do tego będzie wydzielać mniej substancji matecznej, przez co pszczoły będą szybko wchodzić w nastrój rojowy, będą też niespokojne i agresywne. Dlatego warunkiem pozwalającym utrzymać silne rodziny o szybkim rozwoju jest regularna wymiana matek na młode w pasiekach stacjonarnych co dwa lata, a w pasiekach wędrownych, prowadzonych intensywnie, co rok.
Matki można poddawać w ciągu całego sezonu, a nawet we wrześniu. Termin wymiany matek jest uzależniony od ich dostępności oraz innych prac wykonywanych w pasiece. Przed poddaniem nowej matki trzeba bowiem wyszukać starą, co może zająć trochę czasu. Matki najchętniej przyjmowane są przez pszczoły w wczesną wiosną oraz pod koniec lata. Najlepiej będzie, gdy wymianę matek powiążemy z innymi pracami wykonywanymi w celu właściwego kierowania rozwojem rodzin.
Poddawanie matki jest obarczone ryzykiem, ponieważ pszczoły mogą jej nie przyjąć. Największe straty są przy poddawaniu matek nieunasiennionych oraz unasiennionych sztucznie, ale bez sprawdzonego czerwienia. Znacznie lepiej są przyjmowane matki unasiennione czerwiące, zwłaszcza wtedy, gdy przerwa w składaniu jajeczek przez taką matkę trwała bardzo krótko. Jeszcze bardziej skuteczna metoda to poddawanie matki wraz z odkładem, przez przyłączenie odkładu z młodą matką do rodziny, której wcześniej odebraliśmy matkę. Można też poddawać mateczniki.
Matki nieunasiennione
Matki nieunasiennione pszczelarze poddają najczęściej na początku sezonu, w maju i pierwszej dekadzie czerwca. Nie poddaje się ich do rodzin produkcyjnych, lecz do odkładów wykonanych z silnych pni zagrożonych wejściem w nastrój rojowy. Nie ma jeszcze wtedy młodych matek unasiennionych, ale są dostępne matki nieunasiennione, czy to wychowane we własnej pasiece, czy też zakupione w pasiekach hodowlanych.
Z najsilniejszych rodzin robimy odkłady. Zabieramy 2 – 3 ramki z czerwiem zasklepionym, obsiadane przez pszczoły. Należy uważać, by nie zabrać matki. Można więc ją wyszukać w gnieździe i uważnie pilnować, gdzie jest w czasie odbierania czerwiu i pszczół. Można też to zrobić bez wyszukiwania matki i żeby zmniejszyć częstotliwość zaglądania do ula, odkład wykonać przy okazji miodobrania. W ulu wielkopolskim zabiera się ramki z zasklepionym miodem z miodni, czyli z górnego korpusu. Następnie do miodni przenosimy z gniazda tyle plastrów z czerwiem zasklepionym, by na dole pozostało sześć ramek z czerwiem w różnym wieku, również z jajeczkami. By przy okazji nie przenieść matki, pszczoły strząsamy do części gniazdowej. W rodni, w miejsce zabranego czerwiu, wstawiamy ramki z węzą. Ul przykrywamy powałką i daszkiem i udajemy się do pracowni, by odwirować miód.
Po paru godzinach wracamy z pustymi ramkami po odwirowanym miodzie. Czerw przeniesiony do miodni jest ściśle obsiadany przez pszczoły. Te ramki wraz z obsiadającymi je pszczołami zabieramy do transportówek, a do miodni wstawiamy plastry suszu, po odwirowanym miodzie. Odkłady zabieramy na inne pasieczysko, najlepiej oddalone o kilka kilometrów, by pszczoły lotne nie wróciły. Tam przesiedlimy je do uli lub 6 – ramkowych ulików. W mniejszych ulikach pszczoły wygryzające się z zasklepionego czerwiu nie zmieszczą się i młode rodzinki będą się roić. Doskonale nadaje się do tego 6-ramkowy ul styropianowy (nr kat. W1130A lub W11300).
Ul 6 ramkowy do wychowu pakietów wielkopolski niemalowany
Każdy odkład na początek powinien dostać ramkę suszu i ramkę z zapasem. Jeśli nie mamy plastrów z zapasami, odkłady należy podkarmić ciastem miodowo – cukrowym lub gotowym. Można też karmić syropem, ale tylko wtedy, gdy w okolicy jest pożytek. Jeśli pożytku nie ma, może dojść do zrabowania młodych rodzinek.
Do odkładów poddajemy matki nieunasiennione w klateczkach wysyłkowych "na ciasto", czyli tak, by pszczoły ulowe miały dostęp do ciasta w komorze pokarmowej klateczki i mogły je powoli wyjadać. Po 1 – 2 dniach matki zostaną uwolnione i będą się przygotowywać do lotu godowego. Jeżeli pogoda nie jest najlepsza i prognozy nie zapowiadają jej poprawy, matki najpierw poddajemy "na głucho". W tej metodzie ciasto w klateczkach nie jest dostępne dla pszczół ulowych. Matka na razie nie będzie uwolniona i wydłuży się czas "zapoznawania się" z nią pszczół ulowych, przez otwory w klateczce. Po 2 – 3 dniach rodzinki przeglądamy, niszczymy wybudowane na otwartym czerwiu mateczniki ratunkowe i umożliwiamy pszczołom ulowym dostęp do ciasta w klateczkach.
Przyjęcia powinny być dobre, ponieważ większość starych pszczół z odkładów odleci do rodzin z czerwiącymi matkami. Pszczoły nie czują się dobrze w rodzinach bezmatecznych i jeśli mają taką możliwość przenoszą się do "pełnych" rodzin. Nie muszą to być ich macierzyste rodziny czy nawet inne, na nowym pasieczysku, na które odkłady przywieźliśmy. Jeżeli nie ma na pasieczysku żadnych uli z pszczołami, będą szukać rodzin w zasięgu swojego lotu i mogą zasilić pasiekę sąsiada. Oczywiście nie wszystkie pszczoły odlecą, ale spadek siły odkładów będzie zauważalny. Wszystkie pszczoły mogą odlecieć z odkładu wtedy, gdy nie będą miały zapasów. Odlecą nawet wtedy, gdy w plastrach jest czerw.
Warunki zewnętrzne
Nigdy jednak nie ma pewności, że wszystkie matki zostaną przyjęte i skutecznie się unasiennią. Najważniejszym czynnikiem jest pogoda. Ma ona wpływ zarówno na przyjmowanie młodych matek, jak i na ich unasiennianie się. Różnice są tutaj ogromne i bywa tak, że w jednym roku w maju przyjętych zostanie i zacznie czerwić 80 – 90% poddanych matek, a w kolejnym, w takim samym miesiącu, tylko 20%. W tym pierwszym roku było ciepło i pszczoły pracowały na pożytku, w drugim – było zimno i padał deszcz. Niestety, efekty prowadzenia pasieki są uzależnione przede wszystkim od pogody i z tym trzeba się pogodzić. Do tego matki są lepiej przyjmowane w trakcie trwania obfitego pożytku. Ważna jest też kondycja i wiek matek. Duże, dobrze wykształcone i jak najmłodsze matki są dobrze przyjmowane. Matki, które kilka dni czekały w klateczkach u hodowcy aż ktoś je kupi, mają mniejsze szanse na przyjęcie.
Inny sposób poddawania matek nieunasiennionych polega na wpuszczeniu dopiero co wygryzionej matki między pszczoły na plastrze. Taką matkę pszczoły traktują jako "swoją", wygryzioną naturalnie w ich ulu z matecznika i zazwyczaj ją przyjmują. Matka nie może mieć więcej niż kilka godzin, nie może też być znakowana. Oczywiście będzie musiała się jeszcze unasiennić i podjąć czerwienie, a to jest zależne przede wszystkim od pogody. To samo dotyczy poddawania mateczników "na wygryzieniu", z tym że tutaj nie mamy do końca pewności, czy matka się na pewno wygryzie i czy będzie prawidłowo rozwinięta. Poczwarka mogła bowiem z jakiegoś powodu umrzeć w mateczniku.
9 dni i trutówki
Często stosowaną przez pszczelarzy metodą mającą zmusić pszczoły do przyjęcia młodej matki jest pozostawienie osieroconej rodziny lub odkładu na okres 9 dni. W tym czasie wszystek czerw zostanie zasklepiony i pszczoły nie będą mogły sobie wychować matki ratunkowej. Logika wskazuje, że wtedy na pewno przyjmą poddaną matkę wiedząc, że w przypadku jej odrzucenia będą skazane na zagładę. To błędne przypisywanie pszczołom ludzkiego sposobu myślenia. Pszczoły poddaną matkę przyjmą lub nie, na co największy wpływ będą miały jej kondycja, wiek, pogoda, pożytek i wiek pszczół.
Zdarza się bowiem, że kilka dni po poddaniu nieunasiennionej matki pszczelarz przegląda gniazdo i znajduje mateczniki ratunkowe. Od razu jest przekonany, że matka została zabita. Po chwili jednak zauważa matkę ze znaczkiem, biegającą po plastrach. Matka taka jeszcze nie czerwi, co widać po jej wyglądzie i zachowaniu: przemieszcza się bardzo szybko i nie ma tak "dostojnego" wyglądu jak matka składająca jajeczka. Do tego w plastrach mogą być jajeczka, czasem nawet po kilka w jednej komórce. To oczywisty znak, że w rodzinie uaktywniły się trutówki. W takiej sytuacji ratunkowe mateczniki należy zniszczyć, a rodzinę pozostawić w spokoju. Po paru dniach wszystko dojdzie do normy: matka zacznie czerwić, a trutówki będą zlikwidowane przez "normalne" pszczoły.
Marki sztucznie unasiennione bez sprawdzonego czerwienia
Matka unasienniona sztucznie jeszcze nieczerwiąca jest traktowana przez pszczoły jak nieunasiennniona. Nie karmią jej tak jak powinny matkę, która ma rozpocząć składanie jajeczek, tylko jak młodą matkę przygotowującą się do odbycia lotów godowych. Matka nie czerwi, chyba że wyleci na lot weselny i szczęśliwie z niego powróci. Ale pszczelarz przeciwdziała temu nie chcąc, by cenna matka zaginęła lub dodatkowo została unasienniona przez trutnie nieznanego pochodzenia. Najczęściej robi się to zamykając wylotek kawałkiem kraty odgrodowej lub umieszczając matkę w kilkuramkowym izolatorze. Nowoczesne ule i uliki mogą być wyposażone w specjalną zasuwkę wylotową z otworami szerokości kraty odgrodowej. Pszczoły matkę zmuszają do odbycia lotów. Ta wylecieć nie może i w końcu mogą ją zabić.
Poddanie takiej matki nastręcza dużo kłopotów. Przy poddawaniu w klateczce wysyłkowej opóźniamy więc moment uwolnienia, najpierw poddając matkę zamkniętą "na głucho", a dopiero po kilku dniach dopuszczamy pszczoły ulowe do ciasta. Jeszcze bezpieczniej będzie poddać taką matkę na wygryzający się z plastra czerw pod siatkowy izolator. Młodziutkie, właśnie wygryzające się pszczoły potraktują matkę jak "swoją" i od razu ją zaakceptują. Później matkę można uwolnić.
Izolator do poddawania matek pszczelich
Wbrew obiegowym opiniom matki sztuczne unasiennione nie są gorsze od matek unasiennionych naturalnie. Przeciwnie, są od nich lepsze, gdyż dokładnie jest znane pochodzenie pszczół wychowanych z jajeczek składanych przez taką matkę. Tak samo jak matki unasienniające się naturalnie też powinny być wychowane w idealnych warunkach, gdyż od tego zależy ich kondycja. Wszystkie czynności związane z zabiegiem sztucznego unasiennienia muszą być wykonane prawidłowo. Dotyczy to nie tylko technicznej strony zabiegu, ale i jego higieny, a także właściwej opieki nad matką przez pszczoły przed zabiegiem i po nim. Po sztucznym unasiennieniu matką musi się opiekować co najmniej 250 pszczół, aż do momentu rozpoczęcia czerwienia.
Pszczelarze skarżą się czasem, że pszczoły chcą taką matkę wymieniać w ciągu pierwszych kilku tygodni po jej poddaniu. Może to oczywiście być spowodowane jej niewłaściwą kondycją, co jest winą hodowcy. Najczęściej jednak to skutek tak zwanego konfliktu rasowego, gdy pszczoły w rodzinie przyjmującej są innej rasy niż poddana matka lub, co ma miejsce dość często, nie są żadnej rasy i reprezentują pogłowie całkowicie zmieszańcowane. Gdy jednak pszczoły wymienią się na młode, pochodzące od tej nowej matki, próby cichej wymiany się kończą. By do opisanej sytuacji nie dopuścić, należy rodzinę przeglądać co kilkanaście dni i niszczyć mateczniki na cichą wymianę.
Natomiast pogorszenie plenności, próby cichej wymiany, rozwój nastroju rojowego czy nawet zwiększona agresywność pszczół w trzecim lub czwartym sezonie użytkowania takiej matki jest zjawiskiem naturalnym. Te zachowania wynikają z pogorszania się kondycji matki, co następuje z jej wiekiem.
Matki unasiennione czerwiące
Znacznie łatwiej jest poddawać matki czerwiące, zarówno unasiennione naturalnie, jak i sztucznie. Poddajemy je na ogół w klateczce wysyłkowej, od razu "na ciasto", do rodzin po zabraniu starej matki, a do odkładów tuż po ich utworzeniu. Idealnie są przyjmowane matki, u których przerwa w czerwieniu była najkrótsza. Niestety, gdy matki są dostarczane od hodowcy pocztą, może to być nawet kilka dni. Dlatego bardziej zapobiegliwi pszczelarze wolą odbierać matki osobiście w pasiece hodowlanej tuż po zabraniu ich z ulików, by jak najszybciej je poddać.
Matki unasiennione można wymieniać przez cały sezon, od kiedy tylko są dostępne. Przy poddawaniu matek czerwiących na poziom przyjmowania również ma wpływ pogoda i obecność pożytku. Po przyjęciu takiej matki pszczoły też mogą próbować ją wymieniać, należy więc skontrolować sytuację w ulu po 2 – 3 tygodniach od poddania.
Dobrze przyjmowane są matki w schyłkowej części sezonu, pod koniec sierpnia i we wrześniu. Pszczoły są wtedy mało aktywne i spokojne, do tego w gnieździe jest dużo zapasów przygotowanych na zimę. Poddaje się matki wychowane dużo wcześniej, w czerwcu lub w lipcu i są one już dobrze rozczerwione, pszczelarz zna ich kondycję i poddaje tylko te o wiadomej użytkowości. To wszystko sprawia, że straty w tak poddawanych matkach są minimalne.
Z odkładem
Wymiana starej matki przez dołączenie do rodziny odkładu ze znajdującą się w nim młodą matką stanowi element nowoczesnej metody prowadzenia pasieki. W tej metodzie na początku sezonu, w czasie trwania pierwszego pożytku towarowego, najsilniejsze rodziny osłabiamy przez zrobienie odkładów, jak to opisano w pierwszej części niniejszego artykułu. Z czasem, po przyjęciu i unasiennieniu się matek, odkłady rozwijają się w coraz silniejsze rodziny. Natomiast rodziny macierzyste pracują na kolejnych pożytkach i przynoszą nam miód. Jeśli w którejś z tych rodzin matka zaczyna gorzej czerwić likwidujemy ją, a rodzinę łączymy z odkładem z młodą, już czerwiącą matką.
By pszczoły w czasie łączenie nie walczyły ze sobą, rodzinę w której zlikwidowaliśmy matkę przestawiamy na parę godzin przed łączeniem w inne miejsce. Lotne pszczoły nie znajdą swojego ula i rozlecą się do innych rodzin. Tym sposobem pozbędziemy się starszych pszczół w łączonej rodzinie. Wieczorem rodzinę można połączyć z odkładem bez obawy o to, że pszczoły będą ze sobą walczyć lub zabiją matkę.
Po zakończeniu ostatniego pożytku towarowego wymieniamy tym sposobem matki we wszystkich pozostałych rodzinach, w których są matki zeszłoroczne. Są one co prawda jeszcze młode, ale czerwiły bardzo intensywnie, gdyż rodziny pracowały na kilku obfitych pożytkach. Każda matka złożyła więc przez rok tyle jajeczek, ile w rodzinie w pasiece stacjonarnej przez dwa lata. Gdy zostawimy taką matkę na kolejny sezon, będzie za słaba, by rodzina w pełni wykorzystała zaplanowane dla niej pożytki. Do tego szybko wejdzie w nastrój rojowy, a pszczoły będą niespokojne i agresywne.
Metoda taka pozwala na bezpieczne wymienianie co roku wszystkich matek w pasiece na młode, o znanym pochodzeniu i użytkowości. Dzięki wykonaniu odkładów w maju rozładowany zostaje nastrój rojowy. Pszczoły nie wyroją się, przyniosą więcej miodu, a pszczelarz nie będzie musiał tracić czasu na ściganie, zbieranie i osadzanie rojów. Matki są tanie, gdyż poddawaliśmy matki nieunasiennione, kupione w pasiece hodowlanej bądź wychowaliśmy je we własnym zakresie. Przy przyjmowaniu matek straty są niewielkie, gdyż poddajemy je do odkładów z młodymi pszczołami w okresie wiosennym. Zarówno młody wiek pszczół, jak i wczesny, wiosenny czas korzystnie wpływają na przyjmowanie matek.